zachowanie mówimy, że seriale pozwalają nam oderwać się od
rzeczywistości lub odciąć od własnych problemów. Socjologowie przypisują
im nawet zdolności wpływania na duże grupy społeczne.
Pierwsze
nowele telewizyjne potrafiły zmienić tryb życia całego miasteczka,
ludzie dostosowywali plan dnia do godzin emisji odcinków. O danej
godzinie ulice pustoszały a całe rodziny zasiadały przed ekranami
telewizorów. Pierwszą rodzimą produkcją, która tak zawojowała sercami
Polaków był serial „W labiryncie”. Producenci bardzo szybko odkryli
niezwykłą moc, jaką posiadają telenowele i rozpoczęli ich produkcję na
ogromną skalę. Dziś każdy z nas bez trudu mógłby wymienić przynajmniej
kilkanaście tytułów polskich seriali. Jesteśmy wręcz przytłoczeni ich
ilością, a stacje telewizyjne zabiegają o naszą uwagę. Co jakiś czas
pojawia się serial, który wprowadza nowy trend i masowo przyciąga przed
ekrany. Kilkanaście już lat temu, prekursorem rodzinnych seriali był
„Klan”, po kilku jednak latach doczekał się wielu mniej lub bardziej
udanych odpowiedników i sam stracił na atrakcyjności. Kilka lat temu z
zaciekawieniem młodzi przeważnie Polacy obserwowali miłosne rozterki
Magdaleny Miłowicz. Serial „Magda M.” był prawdziwym hitem,
zapoczątkował jednak modę, którą już powoli jesteśmy przesyceni. Stacje
zalały nas serialami o ludziach pięknych i bogatych, którzy prowadzą
bujne i szczęśliwe życie z niewielkimi tylko zgrzytami, rozwiązywanymi
od ręki i z humorem. Odrealniony sposób życia bohaterów zaczyna nudzić a
scenarzyści muszą szybko znaleźć kolejny temat – hit, który przyciągnie
widzów.
Telenowele
jak i większość współczesnych produkcji telewizyjnych mają zapewnić nam
rozrywkę. Przyjęło się, że o serialach mówi się źle a tych, którzy je
oglądają ocenia krytycznie. Z drugiej jednak strony nie ma osoby, która
nie obejrzałaby choćby kilku odcinków. Przeważnie oglądamy je by
zdystansować się od własnych kłopotów, odstresować się i odciąć od
codzienności. To taka nasza mała terapia w zaciszu domowym, popularnie
nazywana „odmóżdżaniem”. W niektóre seriale angażujemy się mniej,
ogladając je od czasu do czasu, inne śledzimy z zapartym tchem nie
opuszczając żadnego z odcinków. Niektórym nawet zdarza się pomylić
serialowy scenariusz z rzeczywistością. Śmieszy nas gdy słyszymy, że
Artur Żmijewski, grający lekarza w „Na dobre i na złe”, został
zaczepiony na ulicy i poproszony o wystawienie recepty, lub gdy do
Włodzimierza Matuszaka, proboszcza z „Plebani”, panie przychodzą po
rozgrzeszenie. Ale czy nam nie zdarzyło się widząc na ulicy aktora
grającego serialową postać, spojrzeć na niego z perspektywy naszego
stosunku do jego bohatera? Joanna Brodzik w wywiadach często opowiadała o
tym jak w trakcie kręcenia zdjęć do „Magdy M.”, kobiety dawały jej
wskazówki w jaki sposób ma postąpić z ekranowym partnerem. Szymon
Bobrowski, grający w tym samym serialu Bartka nie mógł opędzić się od
negatywnych uwag i próśb by wreszcie „dał spokój tej biednej Agatce”.
Z
lubością za prawdę przyjmujemy to co pokazują seriale. Jak wynika z
przeprowadzanych sondaży, niejednokrotnie w telewizyjnych serialach
szukamy rozwiązań naszych codziennych problemów i często je znajdujemy.
Od pewnego czasu twórcy „tasiemców” zaczęli wykorzystywać tę społeczną
zdolność do przekładania działań serialowych bohaterów na własne życie.
Najpopularniejsze telenowele poruszają teraz trudne społecznie kwestie,
oswajając z nimi widzów. To dzięki telewizji mieliśmy okazję poznać
kilku sympatycznych homoseksualistów np. Sebastiana z „Magdy M.” czy
nauczyciela wf w „Na wspólnej”, bohaterki stawały przed problemami
związanymi z badaniami prenatalnymi, bezpłodnością, adopcją, chorobami
nowotworowymi. Pojawiały się tematy alkoholizmu, narkotyków, przemocy
domowej i szkolnej, wyjazdów do pracy za granicę. Jak się okazało
przekaz telenoweli jest silniejszy niż klasyczne kampanie reklamowe.
Siła z jaką utożsamiamy się z postaciami nie ma sobie równych. Bohaterów
traktujemy jak naszych znajomych, a skoro oni poradzili sobie z
trudnymi sytuacjami, my również możemy skorzystać z ich doświadczenia,
dlatego w ich postępowaniu szukamy rozwiązań własnych spraw a
przynajmniej pocieszenia i otuchy, że inni też czasem mają w życiu pod
górkę.
Są także seriale, które kreują nową rzeczywistość,
przedstawiając świat prostszym i lepszym. Zazdrośnie obserwujemy
kolorowe życie idealnych ludzi z ekranu i sami chcemy stać się takimi
jak oni. Zaczynamy przekładać zachowania bohaterów na życie codzienne.
Fakt, że świat stworzony przez sztab specjalistów i obserwowany przez
kolorowe szkiełko zawsze wydawał nam się atrakcyjniejszy nie jest
zaskakujący dla nikogo. Obecnie jednak to wymyślona rzeczywistość
dyktuje trendy. Pomijając już to, że pewna młoda prawniczka wprowadziła
swego czasu modę na ubrania w kropki dla singielek, to prawdziwe
oblężenie przeżywały treningi pilatesu i szkółki wspinaczkowe, bo
właśnie takie sporty uprawiali bohaterowie serialu „Magda M.” Modne
stały się adopcje i homoseksualni przyjaciele. Twórcy seriali wiedzą, że
mają w rękach ogromną broń przez którą mogą wypromować prawie wszystko
wszystko. Od zajęć sportowych, sieciowych kin, samochodów przez firmy
jubilerskie, artykuły spożywcze nawet po książki napisane przez
bohaterki filmu, jak to miało miejsce w przypadku TVNowskiego serialu
„Teraz albo nigdy”.
Seriale i telenowele wpływają na
społeczeństwo, ale z drugiej strony powstają dzięki niemu, bo to od nas
wychodzi zapotrzebowanie na daną tematykę, sposób przedstawienia i formę
w jakiej powstanie kolejna produkcja. Niby coraz bardziej zabiegani
mamy na telewizje coraz mniej czasu, ale jednak wizja życia bez
możliwości obejrzenia wieczornego serialowego maratonu jest przynajmniej
dla niektórych z nas przykra.
Kinga Marciniak