809
Na półkach drogeryjnych i w supermarketowych alejkach butelki, tubki oraz słoiczki zawierające kosmetyki mienią się wszystkimi kolorami wiosny. Najwięcej jest oczywiście zieleni, choć w cenie są też wszelkie pastelowe kolory kojarzące się ze zdrowiem i czystą naturą. Sprzedaż kosmetyków podnosi też design wykorzystujący nawiązania do drzew, listków i kwiatów. Niektóre butelki z szamponami i mydłami w płynie kuszą też modnym sloganem „bez parabenów”. Jak zatem nie pogubić się w sklepowej alejce i nie dać się nabrać na kosmetyk naturalny tylko z nazwy? Wbrew pozorom to wcale nie jest takie proste.
Przede wszystkim musimy nauczyć się czytać listy składników przez zakupem kosmetyku. Nawet, jeśli na początku wydaje się to dość skomplikowane – niektóre z produktów noszą nazwy czytelne chyba tylko dla chemików i farmaceutów – nie warto się poddawać, gdyż najczęściej w szamponach, balsamach i mydłach pojawia się tylko kilka najpopularniejszych substancji. Pierwsze miejsca na liście, zaraz po wodzie, zajmują zazwyczaj detergenty myjące, decydujące o pienieniu się mydła lub szamponu. Ważne, aby były to substancje niskodrażniące i niealergizujące, niestety – zazwyczaj są to bardzo silne detergenty SLS (Sodium Lauryl Sulfate) lub SLES (Sodium Laureth Sulfate). Zdecydowanie lepiej wybierać takie kosmetyki, które oparte są na słabszych substancjach myjących, takich jak Cocamidopropyl Betaine – warto jednak wiedzieć, że nie powinny one występować razem z SLS bądź SLES, gdyż może to powodować alergie i przesuszenie skóry.
Następnie należy sprawdzić, czy kosmetyk nie zawiera silikonów. Niestety, większość popularnych kosmetyków drogeryjnych i sieciowych opiera swoje działanie właśnie na ich wykorzystaniu. Dlaczego? Bo to one sprawiają, że skóra lśni, a włosy wyglądają na zdrowe i odżywione. Jest to jednak tylko złudzenie – silikony nie odbudowują włosów, lecz je zaklejają, właśnie dlatego są tak często stosowane w odżywkach. Zdecydowanie należy wystrzegać się silikonów nierozpuszczalnych w wodzie, gdyż takie substancje gromadzą się na skórze i powierzchni włosów, nie pozwalając im oddychać ani absorbować składników odżywczych. Występują one pod następującymi nazwami: Cyclomethicone, Cyclopentasiloxane, Simethicone, Trimethylsilylamodimethic oraz Trimethylsiloxysilicate. Tego typu silikonów należy unikać nawet, jeśli nie zdecydujemy się na zakup kosmetyku naturalnego. Inaczej jest w przypadku silikonów rozpuszczalnych w wodzie, np. popularnie wykorzystywanych składników z PEG lub PPG w nazwie. Są one usuwane z powierzchni ciała i włosów, ale wymagają stosowania silnych detergentów – i tak koło się zamyka. Kosmetyki w pełni naturalne to kosmetyki bez silikonów i substancji wytwarzanych podczas rafinowania ropy naftowej (parafiny, wazeliny).
Czego zatem szukać? Takich kosmetyków, które nawilżają i odżywiają komórki w naturalny sposób, np. dzięki zawartości ekstraktu z aloesu, gliceryny roślinnego pochodzenia, masła Shea i naturalnych olejków. Do szczególnie pożądanych składników balsamów i kremów do twarzy lub ciała, a także maseczek i peelingów należy np. olej arganowy, zawierający cenne nienasycone kwasy tłuszczowe (oleinowy i linolowy), witaminy i minerały (taki olejek zawiera dwukrotnie więcej witaminy E niż oliwa z oliwek), a także neutralizujący wolne rodniki. Z kolei olej makadamia dostarcza ciału kwasu olejowego i oleopalmitynowego (omega 7), nawilża i regeneruje komórki, opóźniając przy tym starzenie się skóry. Trzeba jednak zwrócić uwagę na to, jak duży jest udział procentowy cennych dla organizmu składników kosmetyku – jeżeli są one wymienione na samym końcu listy, przytłoczone silikonami i innymi chemicznymi substancjami (np. EDTA), to nie warto decydować się na zakup takiego produktu, gdyż jest to kosmetyk naturalny tylko z nazwy.
A co z osławionymi parabenami? Zwolennicy zdrowego stylu życia zdecydowanie odrzucają możliwość występowania tych konserwantów w kupowanych przez siebie produktach, powołując się na ich szkodliwość – mogą wywoływać alergie i podrażnienia, a nawet przyczyniać się do zmian nowotworowych. Pamiętajmy jednak o tym, że nalepka z napisem „paraben free” na butelce szamponu wcale nie musi oznaczać, że jest to produkt w pełni naturalny. Jeżeli kosmetyk zawiera silikony, oleje mineralne pochodzące z przemysłu naftowego, EDTA i mocne detergenty, brak parabenów w jego składzie może być działaniem czysto marketingowym.
Jeżeli chcemy upewnić się, że dany kosmetyk jest w pełni ekologiczny, warto zwrócić uwagę na certyfikat świadczący o jego naturalności. Do najważniejszych organizacji bardzo restrykcyjnie podchodzących do udziału procentowego składników naturalnych w ekokosmetykach oraz do ekologicznej produkcji należą BDIH, COSMEBIO, DEMETER i ECOCERT. Pamiętajmy też, że producenci prawdziwie naturalnych kosmetyków dbają o to, aby cały cykl produkcyjny jak najmniej ingerował w środowisko – nie chodzi tu tylko o zakaz testowania składników na zwierzętach, ale również o zmniejszanie emisji zanieczyszczeń przy produkcji i transporcie, nieprodukowanie zbędnych opakowań oraz powstrzymywanie się od przenoszenia laboratoriów do odległych krajów, np. do Chin.
Autor: Love Me Green