Czy postęp wyklucza stosowanie tradycyjnych metod pielęgnacyjnych, uznawanych za skuteczne przez nasze babcie i prababcie? Nowe technologie, łatwo adoptowane przez współczesną kosmetologię, są dziś równie ważne, jak powrót do natury i odkrywanie jej na nowo. Dzięki temu możemy cieszyć się kosmetykami, przy których opracowaniu czerpie się z dorobku naukowego, a składników poszukuje wśród łąk i ogrodów.
Naturalne czy syntetyczne? Naturalne!
Nikt nie odważy się zakwestionować zalet diety opartej na warzywach i owocach.
I słusznie, bo naszym organizmom najbardziej służą naturalne witaminy i składniki mineralne. Ich syntetyczne odpowiedniki gorzej się wchłaniają, a często – pomimo przekonywań koncernów farmaceutycznych, mają taką samą wartość, jak placebo. Skóra, jako największy narząd, reaguje podobnie i wykorzystuje naturalne substancje aktywne znacznie efektywniej. I tak jak na przykład obecny w warzywach i owocach beta-karoten działa lepiej niż jego chemiczny odpowiednik, ponieważ pomagają mu w tym inne karotenoidy, których w suplementach w takiej kombinacji nie ma: alfa-karoten, gamma-karoten, luteina, zeaksantyna czy kapsantyna.
Z warzywniaka czy z drogerii? Z drogerii, ale roślinne.
Po pięć dziennych porcji owoców i warzyw sięga tylko 7% Polaków. Niezastąpione źródło witamin, minerałów i błonnika jest wypierane przez żywność wysokoprzetworzoną – dania gotowe, wędliny, produkty w puszkach, słodkie i słone przekąski. Jeśli dodać do tego alkohol i palenie papierosów, nasza skóra staje się przesuszona, nabiera niezdrowego kolorytu i pojawiają się na niej niedoskonałości. Bez zdrowej diety nie ma zdrowej skóry. A bez zdrowych kosmetyków?
Popularna teza mówi o tym, by unikać aplikowania na skórę tego, czego nie można zjeść. Olej kokosowy, jagody acai, orzechy makadamia, jagody goji, masło kakaowe – oto lista składników, które każdy szef kuchni mógłby wykorzystać do stworzenia nowego deseru. Te same nazwy można odnaleźć w leksykonie marki be organic, oferującej organiczne kosmetyki apteczne. Zawarte w nich roślinne ekstrakty wzmacniają strukturę skóry, opóźniając powstawanie zmarszczek, nawilżają i wyraźnie odmładzają.
Siła chemii czy siła przyrody? Chemia wyręcza, przyroda pobudza.
Marki kosmetyczne w poszukiwaniu skutecznych receptur sięgają po rośliny znane ze swych właściwości adaptacyjnych – takie, które przystosowały się do życia w warunkach atmosferycznych uniemożliwiających odpowiednią podaż wody: suszy, chłodu, w wysokich górach czy na terenach silnie zasolonych. Wyciągi z ich korzeni i liści potrafią nawilżać skutecznej niż kompozycje składników laboratoryjnych. Szałwia muszkatołowa jest w stanie przetrwać bez wody wiele tygodni, a kiedy pojawia się w maśle do ciała, nadaje skórze aksamitną miękkość i elastyczność. Podobne właściwości wykazuje Myramaze®, czyli ekstrakt z południowoafrykańskiej rośliny Myrothamnus flabellifolia, która przeżyje wielomiesięczne okresy suszy, by zazielenić się w ciągu kilku godzin od momentu, kiedy spadnie pierwsza kropla deszczu.
Kosmetyki z zawartością cennych ekstraktów stymulują skórę do prawidłowego funkcjonowania – wynika to z podobieństwa struktur tkanek roślinnych i tych występujących w ludzkim organizmie. Substancje skomponowane na szkiełku owszem działają. W przypadku kosmetyków organicznych – działa skóra.
Utrwalane czy bez konserwantów? Z konserwantami… naturalnymi
Kosmetyki, jeśli mają nam służyć dłużej niż kilka dni, są skazane na konserwanty, postrzegane jako jedne z najbardziej kontrowersyjnych składników produktów pielęgnujących. Jednak niezabezpieczony nimi krem zamiast pomagać, naraża nas na bezpośredni kontakt z bakteriami i grzybami…
Świadomość, że substancje konserwujące dodawane do żywności negatywnie wpływają na nasze zdrowie, nakazuje przyglądać się także konserwantom w kosmetykach, których data przydatności może być wydłużona nawet do kilku lat. Kosmetolog Magdalena Jochemska, ekspert be organic, potwierdza, że kosmetyki naturalne także zawierają konserwanty. Są to jednak bezpieczne środki dopuszczone przez instytucje certyfikujące. Zaliczamy do nich np. benzoesan sodu, który naturalnie występuje w jabłkach, śliwkach, żurawinie, jagodach, borówkach, goździkach czy grzybach, czy sorbinian potasu, obecny w owocach jarzębiny europejskiej – przekonuje. Inne substancje konserwujące dopuszczone do wykorzystania w kosmetykach organicznych to kwasy: cytrynowy, benzoesowy, mrówkowy sorbinowy oraz salicylowy i jego sole.
Tłuste czy natłuszczające? Na bazie olejów!
Fakt wykorzystania w kosmetykach organicznych olejów budzi zwykle wątpliwość co do wygody ich stosowania. Tymczasem oleje zawierają niezastąpione bogactwo nienasyconych kwasów tłuszczowych i witamin. Działają wszechstronnie i najszybciej zapobiegają odwodnieniu skóry, nadając jej elastyczność. Jak podkreśla Magdalena Jochemska, ekspert be organic: Najczęściej kosmetykach stosuje się kilka naturalnie występujących w przyrodzie olejów. Każdy z nich ma inne właściwości, np. olej arganowy ma działanie antyseptyczne, ochronne, ujędrniające, stosowany jest także w leczeniu chorób skóry; olej jojoba natłuszcza, odżywia, wzmacnia cement międzykomórkowy i nawilża; olej makadamia silnie regeneruje, odżywia i wygładza, jest naturalnym faktorem słonecznym spf 4, zaś olej słonecznikowy regeneruje i działa przeciwrodnikowo.
Prawdziwym hitem kosmetycznym jest olej kokosowy. Tłoczony na zimno, jest bogaty w witaminy: B2, B6, C i E, a także w sód i potas, wapń, fosfor, magnez, cynk, żelazo i kwas foliowy. Jeśli dodać do tego subtelny, egzotyczny zapach i możliwość stosowania go jako olejku do włosów, środka do demakijażu, olejku do twarzy, ciała, rąk i stóp, okazuje się, że może zastąpić wiele kosmetyków. Nie ma też obaw o komfort stosowania – oleje w czystej postaci doskonale się wchłaniają.
Alejakobiet.pl