Gdy maluch zauważy jak wielką siłę oddziaływania mają na rodzica brzydkie słowa, szczególnie wykrzyczane w obecności sąsiada czy znajomych, rodzic jest zgubiony, a malec zamienia się w małego manipulatora. Dlatego na przekleństwa trzeba odpowiednio zareagować. Na pewno nie krzykiem czy też obróceniem sytuacji w żart, bo gdy śmiejemy się z brzydkich słów („ah, gdzież on to mógł usłyszeć”) okazujemy nasze zainteresowanie, a gdy dziecko dostrzeże, że używanie brzydkich słów jest dobrą metodą, aby rodzic zwrócił na nie uwagę, poświęcił mu więcej czasu, to zachowanie to z pewnością się utrwali.
Używanie przez dzieci brzydkich słów to typowe zachowanie prowokacyjne, ono chce być zauważone. Na nic się więc zda tłumaczenie czy rozmowa, że tak nie powinno się mówić, przeciwnie, rozmowa dzieckiem to właśnie uwaga rodzica, o jaką dziecku chodziło. Najlepiej więc ignorować takie zachowanie. Szczególnie gdy jesteśmy wśród ludzi, w sklepie, na placu zabaw, wtedy jasno mówimy dziecku, że „mamusia nie rozmawia z dziećmi, które tak brzydko mówią” i natychmiast odwracamy od dziecka swoją uwagę, ignorujemy je.
Jednak, gdy przeklinanie staje się już bardzo uciążliwe, to dobrą metodą pozbycia się wulgaryzmów ze słownika naszego dziecka jest na przykład zamienianie słów wulgarnych na słowa śmieszne lub trudne. Dzieci uwielbiają skomplikowane nazwy, więc chętnie na taką zamianę się zgodzą, a trudne słowa w jego ustach, również będą wzbudzały zainteresowanie innych, a więc jego cel przyciągnięcia uwagi, będzie spełniony.
Inną skuteczną metodą są bajki terapeutyczne, a więc taki rodzaj bajek, który modeluje zachowania dziecka. Takie bajki pokazują mu, na podstawie postaci głównego bohatera, który jest bardzo podobny do dziecka, że na przykład dziecko, które przeklinało nie poszło za karę do cyrku, a jego grzeczna siostrzyczka mogła pójść, lub, że chłopiec z bajki tak przeklinał, że jego mama przez to płakała itd. Wątki takiej bajki można dowolnie dostosować do naszego dziecka.
Gdy dziecko ma 2 latka i nie rozróżnia brzydkich słów od „ładnych” nie ma sensu mówienie mu np. „że mamusi jest przykro, gdy tak mówisz”, dziecko nie rozumie, co dokładnie złego zrobiło, a nie potrzebnie obarczamy go poczuciem winy czy odpowiedzialnością, za to, że mamusi jest przykro. Lepiej odwrócić jego uwagę, zainteresować czymś innym. Natomiast starszemu dziecku, możemy już jasno powiedzieć, że mama i tata nie zgadzają się na używanie takich słów oraz, że sami też tak nie mówią. Bo gdy dziecko przeklina w sposób świadomy, to znak, że sprawdza na ile może sobie pozwolić a naszym zadaniem jest wówczas wyznaczenie granic pewnych zachowań, reguł, które dziecko ma przestrzegać.
Najważniejsze, żeby dziecku dać dobry przykład, bo jeśli sami przeklinamy, to żadnym sposobem nie powstrzymamy własnego dziecka, żeby robiło dokładnie tak samo. A gdy przypadkiem zdarzy nam się wulgarne słowo, w chwili złości, a dziecko było tego świadkiem, natychmiast trzeba za to przeprosić i tym sposobem pokazać, że przeklinanie nie jest przez nas akceptowane i nie należy się tak zachowywać, stąd przeprosiny.
Anna Sosinowska
Anna Sosinowska –
Psycholog, mediator rodzinny, terapeuta. Psychologię ukończyła na
Uniwersytecie Śląskim w Katowicach, pracowała na oddziałach
onkologicznym oraz psychiatrycznym. Obecnie pracuje w Poradni Zdrowia
Psychicznego w Bytomiu, prowadzi również Poradnię Psychologiczną, a od
2010 roku pisze artykuły i porady psychologiczne dla gazet i wortali
internetowych.
W
swojej pracy oprócz diagnostyki, terapii i poradnictwa
psychologicznego, zajmuje się także psychologią menedżerską, a wśród
swoich zainteresowań wymienia między innymi psychopatologię ekspresji, w
ramach której prowadzi badania rysunków dzieci oraz pacjentów
chorujących na schizofrenię.