Wraz z nadejściem wiosny, pojawiają się młode, świeże warzywa. Po okresie jesienno-zimowym wszyscy jesteśmy spragnieni kolorowych, pełnych witamin nowych produktów w naszej diecie. Przełom pór roku jest dobrym czasem na to, żeby wzbogacić dietę w niezbędne składniki odżywcze i urozmaicić nasze menu. Z wielkim entuzjazmem wypatrujemy więc w sklepach i na straganach nowalijek. Czy rzeczywiście przynoszą tak wiele korzyści dla zdrowia?
Nowalijki to nic innego jak młode, wiosenne warzywa, do których zaliczamy m.in. pomidory, rzodkiewkę, sałatę, ogórka, młodą marchewkę, rzeżuchę, cebulę dymkę i wszelkie natki np. szczypiorek, pietruszkę. Warzywa są głównym źródłem witamin i składników mineralnych, więc na wiosnę szczególnie chcemy wzbogacić nasz jadłospis o te produkty. Tym bardziej, że smakują one dobrze zarówno na surowo w postaci sałatek, duszone jak i gotowane na parze czy grillowane.
Dlaczego tak bardzo na nie czekamy? Po długiej i ubogiej w świeże warzywa zimie, kuszą nas kolorami, zapachem i soczystością. Dodatkowo według powszechnej wiedzy nowalijki są bogatym źródłem składników odżywczych. Chcąc zachować zdrowie i smukłą sylwetkę ochoczo wprowadzamy je do codziennej diety.
To niestety tylko jedna strona medalu. Nowalijki budzą wiele zastrzeżeń ze względu na sposób ich uprawy i nawożenia. Hodowane są w szklarniach, w zimie, bez słońca i naturalnego podłoża. Stęsknieni za kolorowymi, soczystymi warzywami jesteśmy w stanie wydać sporo pieniędzy na nowalijki. Jednak czy takie produkty mają w rzeczywistości pożądane wartości odżywcze?
– Nowalijki hodowane są w sztucznych warunkach szklarniowych, gdzie pilnuje się żeby miały odpowiednią temperaturę, wilgotność i światło optymalne dla procesu ich wzrostu. Często uprawiane są w tzw. warunkach hydroponicznych, polegających na zanurzeniu korzenia rośliny w roztworze, w skład którego wchodzą składniki mineralne i nawozy – mówi Monika Białasik, dietetyk firmy Body Chief, zajmującej się cateringiem dietetycznym. – Co ciekawe zawartość witamin i składników mineralnych nowalijek, nie różni się znacząco w porównaniu z warzywami uprawianymi na polu. Odczuwalna różnica może pojawić się w smaku – nowalijki mają mniej intensywny smak i kolor z powodu braku ekspozycji na energię słoneczną.
Skoro nowalijki nie rosną na polu i nie mają naturalnych warunków rozwoju, konieczna okazuje się ich chemiczna suplementacja. Aby mogły pojawić się już wczesną wiosną, hodowcy często wspomagają je nawozami. Chcąc przyśpieszyć etap wzrostu rośliny i tym samym zwiększyć efektywność upraw, producenci stosują duże dawki szkodliwych substancji. Rośliny z kolei pobierają je nieselektywnie, czyli tyle ile im dostarczymy, a nie tylko tyle ile potrzebują.
– Najbardziej niebezpieczne związki chemiczne zawarte w nowalijkach to azotany pochodzące z nawozów – podkreśla Monika Białasik. – Mają one szczególną tendencję do kumulowania się w korzeniu oraz liściach. Zbyt spora ilość azotanów może być powodem zatrucia pokarmowego. Często również zwraca się uwagę na ich rakotwórcze działanie spowodowane przekształcaniem się w organizmie azotanów w azotyny, a następnie w nitrozaminy, które są odpowiedzialne za uszkodzenie DNA. Należy jednak pamiętać, że nitrozaminy kryją się także w mięsie czy serze, więc nie należy demonizować nowalijek, ale konsumować je z umiarem.
Do szklarniowych warzyw, które zawierają najwięcej szkodliwych substancji zaliczamy m.in. rzodkiewkę, sałatę, szczypiorek, buraczki czy szpinak. Z kolei w mniejszym stopniu gromadzą chemikalia ziemniaki, pomidory, marchew, ogórki i korzeń pietruszki.
Gołym okiem nie jesteśmy w stanie ocenić czy nowalijki jakie mamy zamiar kupić zawierają nadmiar nawozów. Cechy sensoryczne warzyw takie jak np. kolor, zapach, wielkość nie zawsze wskazują na ich skażenie. Jak więc wybrać odpowiednie i pozbyć się ewentualnych szkodliwych substancji z ich powierzchni?
– Starajmy się kupować mniejsze, nieprzerośnięte produkty, z gładką skórką, bez śladów gnicia i pleśni. Uważajmy też na liście warzyw, nie powinny mieć przebarwień, które mogą świadczyć o przenawożeniu. Pamiętajmy też o ich dokładnym umyciu przed spożyciem, w ten sposób pozbędziemy się niepożądanych, szkodliwych substancji
– Dobrym rozwiązaniem są nowalijki pochodzące z certyfikowanych upraw ekologicznych, w których używa się tylko naturalnych ściółek i kompostów – podkreśla Martyna Topolińska, dietetyk. Jeśli więc mamy możliwość sprawdzić ich producenta i certyfikaty, to warto wybierać je świadomie u sprawdzonych rolników.
Można również zastanowić się nad samodzielną uprawą nowalijek w warunkach domowych. Niezbyt wymagająca w hodowli jest cebula doniczkowa, kiełki, koperek oraz rzeżucha, ponieważ wystarczy im tylko zapewnić odpowiednio nasłonecznione miejsce dorastania i regularnie je podlewać. Hodując rośliny we własnym zakresie będziemy mieć pewność, że nasze warzywa są nieskażone, a dodatkowo mogą ozdobić nasze balkony i parapety.
Zadbajmy również o prawidłowe przechowywanie młodych warzyw. Nie należy przetrzymywać ich w folii bez dostępu powietrza, ponieważ w warunkach beztlenowych wspomniane wcześniej azotany przekształcają się w szkodliwe azotyny. Nowalijki najlepiej zachowują świeżość zawinięte w wilgotną szmatkę lub papier.
Pomimo paru ostrzeżeń, nie powinnyśmy zniechęcać się do nowalijek. Cieszmy się ich kolorem i smakiem, zwłaszcza, że są tylko sezonowe. Korzystajmy z nich jednak z rozsądkiem i umiarem. Przestrzegajmy kilku wymienionych powyżej zasad, by bezpiecznie i smacznie rozkoszować się świeżością młodych warzyw pełnych witamin i składników mineralnych na naszym talerzu.
Alejakobiet.pl