Niebezpiecznym skutkiem ubocznym przymusowej kwarantanny może być „gaming disorder” czyli uzależnienie od gier. Mając więcej czasu oraz odczuwając psychiczny „dołek” w związku z otaczającą rzeczywistością wiele osób ucieka w świat gier wideo – jeśli ta ucieczka będzie niczym niekontrolowana i nieskrępowana, to może skończyć się poważnym problemem psychologicznym.
To, że uzależnienie od gier (po angielsku gaming disorder), jest niedawno sklasyfikowanym przez Światową Organizację Zdrowia schorzeniem nie oznacza, że dotyka niewielkiej liczby dzieci i dorosłych. Jest odwrotnie: sklasyfikowano je, ponieważ na świecie lawinowo rośnie liczba osób, które nie kontrolują ani czasu poświęcanego grom ani zaangażowania w gry komputerowe czy gry na konsolach. To także po prostu znak czasu: gry stają się coraz lepsze, coraz bardziej realistyczne, a także w zakamuflowany sposób uruchamiają w mózgu mechanizm nagrody, który jest – używając nomenklatury z branży gier – hipernapędem dla uzależnień.
Przykład: w Japonii bada się szeroko uzależnienie od internetu. Ostatnie wyniki niepokoją szczególnie: symptomy wykryto aż u 1,82 miliona mężczyzn – trzy razy więcej niż w 2013 r! To samo badanie wykazało 1,3 miliona uzależnionych od Internetu kobiet, podczas gdy w 2013 r. było ich „tylko” pół miliona. Co to ma do gier? Otóż dr Susumu Higuchi, szef Centrum Uzależnienień Kurihama na podstawie swoich badań uważa, że 95% osób uzależnionych od internetu, jest także uzależnionych od gier. W zasadzie jego zdaniem schorzenia występują symbiotycznie. To, że cytowane badania mówią o Japonii nie ma większego znaczenia – po prostu medycyna w tym kraju zauważyła ten problem najwcześniej na świecie i zajmuje się nim naukowo od dekady.
Niebezpieczeństwo uzmysławiają kwoty, jakie Polacy wydają na gry – rocznie to już ponad 2 miliardy złotych! Najwięcej wydajemy na gry mobilne na smartfony – 157 800 000 dolarów, gry PC pudełkowe/pobierane – 152 600 000 dolarów oraz gry konsolowe – 151 700 000 dolarów.
Nic dziwnego, że do psychiatrów i psychologów jeszcze przed nastaniem pandemii zgłaszało się coraz więcej osób, które wpadły w sidła „gaming disorder”. A jak silne jest to uzależnienie niech świadczy jeden z wielu przykładów, które przywołuje Światowa Organizacja Zdrowia (WHO). 22-letni pacjent dr Sophii Achab ze Szpitala Uniwersyteckiego w Genewie dla gier rzucił uczelnię, zerwał wszystkie znajomości, nie opuszczał swojego pokoju, w którym grał przez 18 godzin dziennie, nie zwracając uwagi na świat realny. Na terapię trafił dzięki matce, po dwóch latach takiego życia, gdy z powodu braku aktywności fizycznej cierpiał już na zakrzepy w nogach! Dlatego właśnie czas przymusowej kwarantanny nie powinien oznaczać wielogodzinnych sesji, podczas których gros czasu spędzamy na gry wideo. Bo po ustaniu pandemii, również nie będziemy umieli się od nich oderwać.
Na co zwrócić uwagę?
- Czas poświęcany grom – specjaliści wyróżniają dwa etapy uzależnienia. W pierwszym każdy potrafi racjonalnie gospodarować czasem spędzanym przed ekranem. W drugim już nie. Specjaliści bardzo często mówią wówczas, że chory staje się więźniem gry. Zarywa noce, gra całymi dniami. Kiedy kończy jedną, zaraz rozpoczyna kolejną grę.
- Aktywności, które się porzuca – trzeba zwrócić uwagę czy gry nie ograniczają spędzania czasu z najbliższymi, czy nie odsunęliśmy pozostałych pasji na bok.
- Nowe zachowania – czerwona lampka powinna pojawić się, gdy z powody gry zapominamy o codziennych obowiązkach, przestajemy dbać o higienę, zaniedbujemy pracę lub szkołę, a źle reagujemy na konieczność przerwania gry. Alarm powinien wzbudzić wzrost agresji, stałe myślenie i mówienie o graniu, wydawanie coraz większych kwot na gry, częste sięganie po pobudzające energetyki lub środki farmakologiczne, po to, aby móc długo grać
- Nowe, negatywne cechy osobowości – np. zachowania lękowe, agresja, swoisty stan stałej dekoncentracji, nadpobudliwość lub – odwrotne – zachowania depresyjne.
- Pogarszające się zdrowie – u osób uzależnionych od gier typowe są drętwienia dłoni i stóp, bóle kręgosłupa, pogorszenie wzroku, obniżenie odporności wynikające ze złego odżywania.
Specjaliści ostrzegają, że maniakalne granie to często uporczywa ucieczka od realnych problemów bądź objaw poczucia osamotnienia. Dlatego terapia skupia się na dotarciu do źródła problemu, do fundamentów, które bardzo często dotyczą relacji lub spraw, które z samym graniem mają niewiele wspólnego.
Alejakobiet.pl
na podstawie materiałów Centrum Medycznego Medyceusz